Zaczęłam go jeszcze w ciąży i właściwie do tej pory nie jest skończony, bo zastanawiam się czy zrobić z niego prostokąt, może czymś podszyć, o ile zwiększyć. Brakuje mi pomysłu i czasu trochę. Na razie jest w sam raz do przykrycia śpiącego malucha, do leżaczka, chociaż podczas wierzgania nóżkami przykrycie jest chwilowe jedynie :) Mały go lubi, a to najważniejsze. Planuję zrobić drugi, ale to pewnie po świętach z lepszej włóczki i małych kwadratów połączonych, a nie jednego wielkiego.
Śpiący Okruszek :) Nie ma jak drzemka po karmieniu...
I zdjęcie, które pokazywałam wieki temu na z początku szydełkowania.
Śliczny jest :)
OdpowiedzUsuńTe babcine okrycia są fantastyczne, sama coś próbuję skończyć. Niestety, moja robótka to kawałek "roboty" i wysiada mi nadgarstek. Ale skończę . Piękne te Twoje prace ;)
OdpowiedzUsuń